Pasją Sebastiana Cieleckiego jest fotografia. Chwyta za aparat i jedzie… jedzie, bo jest osobą niepełnosprawną, dobrze Wam znaną w Zielonej Górze, która udowadnia, że w życiu można pokonać wszelkie trudności.
– Mecz z Widzewem? Bomba! – Sebastiana Cieleckiego mogliście zobaczyć podczas ostatniego meczu 1/16 Pucharu Polski pomiędzy Lechią Zielona Góra a Widzewem Łódź. To ten fotograf, pełen uśmiechu, żartujący, poruszający się na wózku. Ma 37 lat, od urodzenia jest osobą niepełnosprawną. Stara się udowadniać, że niepełnosprawność nie przekreśla życiowych marzeń i celów. A wręcz przeciwnie może być nawet dodatkowym bodźcem do tego, aby się rozwijać i realizować.
– Pracuję zawodowo, jestem szczęśliwym mężem. Udzielam się charytatywnie, angażuję w różne akcje wolontariackie. Niepełnosprawność nie tkwi w naszych ciałach, bo często po prostu blokuje nas w głowach. Trzeba przełamywać te bariery – opowiada nam.
Sebastian uczęszczał do Zrzeszenie Sportowo-Rehabilitacyjnego „START” w Zielonej Górze, gdzie osiągał spore sukcesy. Był przecież członkiem kadry narodowej.
– Strzelałam z pistoletu pneumatycznego i zdobywałem drużynowe mistrzostwo Polski. To także moja, taka sportowa pasja. Nie będę jednak ukrywał, że od najmłodszych lat, w moim domu gościła piłka nożna. Ojciec był zawodowym piłkarzem, więc to chyba dość naturalne, że tego bakcyla zaszczepił również we mnie. Z wiadomych przyczyn grać w piłkę nie mogę, ale mogę połączyć fotografię z futbolem – dodaje.
I tak się dzieje. Sebastian dołączył do naszej drużyny – zdjęcia jego autorstwa będziemy publikować na naszych mediach społecznościowych. Witamy, powodzenia!
Mateusz Komperda
fot. Mariusz Kapała/Gazeta Lubuska